
Apilarnil
Jeśli miód to dla kogoś ekstremum by jeść nektar z owadzimi enzymami to poznajcie kolejny produkt pszczeli.
Apilatnil czyli pszczele latte z larwami czy eliksir witalności?
Brzmi jak żart z Monty Pythona, a to… real deal.
Rumunia, lata 80., pszczelarz-naukowiec i odkrycie, które miało być „naturalnym dopingiem” dla ludzi.
Co znajdziesz w Apilarnilu?
+białko na poziomie shake’a z siłowni,
+witaminy, minerały i koenzym Q10
+a nawet hormony steroidowe (tak, serio)
Badania wskazują, że wspiera odporność, energię, a nawet układ nerwowy.
Czyli nie tylko „pszczele dziecioki w koktajlu”, ale też potencjalny booster witalności.
Czy nektar kwiatowy wymieszany z owadzią sliną albo wypociny owadzie są już dla niektórych toomacz?
Zapraszam do dyskusji.









